3 70
Błogosławiona Matko Małgorzato, zjednoczona z Bolejącym Sercem Maryi, pokazujesz nam dzisiaj Serce kochającej Matki. Dziś prowadzisz nas do Tej, która wychowywała twoje serce i stała ci się bliska od lat dzieciństwa. Do kogo bowiem, jak nie do Niej, miałaś przychodzić ze swoimi troskami, gdy zabrakło najpierw taty, a potem także ziemskiej mamy? U kogo, jak nie u Niej, twoje osierocone serce miało znaleźć zrozumienie, pociechę i wsparcie? Od kogo, jak nie od Niej, miałaś się uczyć jak żyć kochając, jak współczuć z tymi, którzy cierpią, jak być blisko potrzebujących, ofiarując to, co najprostsze, a równocześnie czasem tak trudne – życzliwą obecność. Czy dlatego, by od Maryi uczyć się szukania woli Bożej i wierności do końca, przychodziłaś często na Kalwarię będąc w Jerozolimie? Kto lepiej niż Maryja mógł cię tego wszystkiego nauczyć? Ona stanęła pod krzyżem, chcąc umrzeć razem ze swoim Synem. Nie wiedziała, że tam właśnie zrodzi nas wszystkich jako swoje dzieci. I ty zapewne nie wiedziałaś, stając przy Maryi pod krzyżem, że Bóg uczyni cię duchową matką nowej zakonnej rodziny.
Matko Małgorzato, mając przed oczami twoje piękne, błogosławione życie, możemy powiedzieć, że byłaś pojętną uczennicą i dobrą córką Bolesnej Matki. Stając z Maryją pod krzyżem nauczyłaś się być przy Jezusie. Twoje serce, zjednoczone z Jej Bolejącym Sercem, umiało Go rozpoznać w bliźnich: w siostrach, w osieroconych dzieciach, w bezdomnych, chorych i samotnych. Uproś nam tę łaskę, byśmy się nie bali stawać pod krzyżem przy Matce Bolesnej; byśmy Ją wzięli do siebie – jak Jan, umiłowany uczeń i jak ty; byśmy Jej pozwolili prowadzić się przez życie. Błogosławiona Matko Małgorzato, zjednoczona z Bolejącym Sercem Maryi, módl się za nami.

s.Agata Warzocha CMBB

2 1 2


Na siódmym już spotkaniu WSPÓLNOTY BŁ. MATKI MAŁGORZATY naszym SŁOWEM Z MOCĄ było Słowo z Księgi Liczb 21, 4-9.

Lud izraelski w swojej wędrówce do Ziemi Obiecanej doświadcza wielkich rzeczy. Rozstępuje się morze, ze skały płynie woda, a głód zostaje zaspokojony chlebem z nieba.
„Podczas drogi jednak lud stracił cierpliwość. I zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi: Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli?” (Lb 21, 4-5)
Często zapominam o wielkich rzeczach, które Bóg już dla mnie uczynił. O cudach, których dla mnie dokonał. O pustyniach, przez które mnie przeprowadził.
Tracę cierpliwość. Narzekam. Poddaję w wątpliwość Bożą mądrość, wszechmoc i miłość. Mam ochotę zawracać - jak Izrael - do różnych swoich Egiptów.
„Dla napomnienia spadła na nich krótka trwoga” (Mdr 16, 6).
„Dla przypomnienia bowiem Twoich słów byli kąsani i zaraz mieli ratunek” (Mdr 16, 11).
Chociaż zesłałeś na Izraelitów śmiercionośne węże, nie miałeś zamiaru ich wytracić. Chciałeś, by sobie o Tobie przypomnieli. By znowu zwrócili się ku Tobie. By w Tobie szukali ratunku i ocalenia.
Czasem musisz zranić - by uleczyć. Bo inaczej przejdę obok Ciebie obojętnie. Odwrócę się od Ciebie. Zapomnę, kim jesteś. Bo mogę zamknąć się na Ciebie tak bardzo, że Twoją obecność odczuję dopiero poprzez cierpienie.
„Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu” (Lb 21, 8).
To nie wąż miedziany ocalił Izraelitów. Ocaliło ich zwrócenie się do Boga, zaufanie Jego Słowu i Jego wszechmocy. Ocaliło ich odnalezione posłuszeństwo - i wiara.
„A kto się zwrócił do niego, ocalenie znajdował nie w tym, na co patrzył, ale w Tobie, Zbawicielu wszystkich” (Mdr 16, 7).
Umieszczony na wysokim palu wąż jest zapowiedzią Twojego wywyższenia na krzyżu. Jedynie zwrócenie się w stronę krzyża może przynieść mi ocalenie. Jedynie utkwienie wzroku w Twoim krzyżu może mnie uleczyć i przemienić. Moje nawrócenie - jeżeli ma być autentyczne - musi rozpocząć się pod krzyżem.
„Będą patrzeć na Tego, którego przebili” (Za 12, 10).

W tych dniach, które nadchodzą, w ostatnich dniach Wielkiego Postu, i potem, w Wielki Piątek, najsensowniejszą rzeczą, którą mogę zrobić, jest stanięcie pod krzyżem. Jest patrzenie na krzyż. Na Ciebie ukrzyżowanego. Na Twoją Miłość.
Wierzę, że stanie pod Twoim krzyżem wszystko we mnie poukłada. Uporządkuje. Przewartościuje.
Wierzę, że patrzenie na Twój krzyż mnie uratuje. Zawsze.

s.Urszula Dzielawska CMBB