Pojechałam na te skupienia po ponad rocznej przerwie. Pojechałam załamana, ze złamanym sercem pełnym nienawiści do siebie i innych. Bez wiary, bez nadziei. Nie oczekiwałam żadnych cudów, a jednak Bóg po raz kolejny pokazał mi, że wszystko jest możliwe. Podczas tego spotkania wielokrotnie musiałam zmierzyć się z ciszą i byciem sam na sam z Bogiem i swymi myślami. Musiałam zmierzyć się z prawdą o samej sobie. Podczas warsztatów robienia masek czułam jak kolejne warstwy zaczynają mi ciążyć, przeszkadzać, zaczęłam czuć się źle. Zrozumiałam, że warstwy te oznaczają kolejne moje przewinienia, krzywdy, złe decyzje, to, co mówią i myślą o mnie inni i tak samo jak ta maska, zaczynały one mi z czasem ciążyć i sprawiać, że nie mogłam sobie z tym poradzić. To przecież nie byłam prawdziwa ja, pozwoliłam, by maska okropnej, bezwzględnej dziewczyny utworzyła się na mojej twarzy. Tak właśnie widzieli mnie inni. I ilu z nas przecież tak robi? Chowa się za swoimi maskami, choć to wcale nie przynosi nam większego szczęścia na dłuższą metę. W momencie zdejmowania maski bardzo dużo zależało ode mnie, od mojej siły, jednak mimo to, ktoś musiał mi z tym pomóc. Zrozumiałam, że aby uporać się ze swą "maską" potrzebuję bliskich mi osób i przede wszystkim Chrystusa. Gdy podczas adoracji złożyłam swoją maskę pod ikoną Chrystusa, poczułam, jakby ktoś rzeczywiście ściągnął z moich barków ogromny ciężar. Pomyślałam "Jezu, zajmij się tym, chcę być prawdziwa, potrzebuję twojej pomocy, oddaję Ci caly swój ból" i poczułam przeogromny spokój w sercu, którego nie czułam od bardzo dawna. Dzięki tym skupieniom uwierzyłam na nowo w ludzi, siebie i przede wszystkim w Boga. Zyskałam nadzieję na lepsze dziś i jutro. Uwierzyłam, że naprawdę można żyć prawdziwie, że nie muszę nic udawać. W dodatku Bóg postawił na mojej drodze takie wspaniałe osoby, z którymi mogę się spotykać na skupieniach. Ta atmosfera, śmiechy, śpiewy, szczere rozmowy, to, że tutaj nie ma złości i nienawiści, szczera dobroć przepełnia serca każdej z dziewcząt, które tu spotkałam. A Siostry, prowadzące te dni są niezastąpione, są idealnym narzędziem w rękach Pana i przekazują nam naprawdę ważne wartości. Można powiedzieć, że w pewien sposób pomagają nam zrozumieć jak trzeba żyć. Dlatego z całego serca polecam każdemu te skupienia. Niesamowite przeżycia i wspaniałe wspomnienia... Mam wielką nadzieję, że będą niosły mnie w mojej codzienności jeszcze długo i nie zapomnę, czego się podczas nich nauczyłam.

***

Co do skupień, to mi osobiście najbardziej podobała się godzina ciszy, ponieważ był to czas na takie totalne zatrzymanie się nad wszystkim, na takie wyciszenie i można było wtedy przemyśleć wiele spraw, opowiedzieć wszystko Bogu i tak trochę oczyścić się ze złych emocji. Na codzień nie mam osobiście tak wiele czasu żeby się tak zatrzymać i po prostu pomyśleć i być razem z Bogiem. Całe skupienia były dla mnie cudownym czasem, spotkaniem z kochanym Siostrami, dziewczynami i oczywiście z Bogiem ?


NASZE1
mbb2 Small